Gdy byłam dzieckiem nie było tak łatwo jak teraz. Nie było komputerów, tabletów, telefonów, zabawki nie były tak łatwo dostępne. Wstawałam rano przebierając nogami aby jak najszybciej wyjść na dwór, w biegu zjadałam śniadanie i niczym strzała wybiegałam z domu. Pukałam w drzwi po koleżanki, bo jak wspominałam - telefonów nie było ;) i wszystko trzeba było załatwić osobiście. Razem bawiłyśmy się na dworze aż zaczynało się ściemniać- jedyną przerwą był szybki powrót na obiad. Nikt nie uważał, że dzieciakom mogło by się coś stać bez opieki - bez siniaków i zadrapań dzień był stracony. Teraz czasy zupełnie się zmieniły, co jest bardzo przykre.
Przebywanie w domu uważałam za udrękę, bo dni bez wspinania się po drzewach i graniu w piłkę były po prostu nudne. Zatem wyobraźnia stawała się metodą przetrwania . Często bywało tak, że aby mieć zabawki najpierw musiałam je sobie zrobić sama. Wszystko co było pod ręką stawało się przedmiotem zabaw - stare monety, szaliki, parasolki, guziki ...
Trzeba było wykazać się kreatywnością.
Razem z mamą dzielimy pasję hand made do dziś. Najchętniej dajemy przedmiotom kolejne życie. Słowa "coś z niczego" nabierają nowego znaczenia.
We wszystkim pomaga nam Miłosz, który w życie wciela coraz to kolejne pomysły. Wszyscy razem się dopełniamy, a efekty naszej pracy chcemy pokazać tutaj. Nie obejdzie się bez inspiracji, tak więc mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Zapraszam na facebooka gdzie szczególnie będziemy się udzielać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy komentarz :) w ramach rewanżu zawsze odwiedzam. jeśli obserwujesz, zostaw wiadomość.